SICINY - straszy w pocysterskim pałacu
Odpowiedz
174 miesięcy temu
Siciny to piękna wieś położona w malowniczej okolicy powiatu górowskiego na dolnymśląsku. Bogata w zabytki... ale i legendy.



Jedni twierdzą, że to księżna Henriette, inni mówią, że pewnie jakiś mnich albo ranny żołnierz. Wszyscy oni są jednak zgodni, że w pocysterskim pałacu w Sicinach krąży duch.

Przychodzi głównie nocą, ale bywa, że i za dnia. Nie straszy, nie robi krzywdy, po prostu od czasu do czasu daje o sobie znać. Ile jest w tym prawdy?
Od cystersów po kapitalizm

Budynek robi wrażenie. Jest świadectwem niegdysiejszej świetności wsi. Pałac, a właściwie klasztor wybudowali w 1740 roku cystersi. Powstał według projektu sławnego Karla Frantza.

Mnóstwo w nim zakamarków i zaułków. Ciemne i spowite gąszczem pajęczyn piwnice oraz strych idealnie nadają się do kręcenia filmów grozy. Nie trzeba specjalnie wysilać wyobraźni, aby zobaczyć tam ducha.

Przez lata obiekt był niemym świadkiem historii, często bardzo dramatycznej. Pracowici mnisi mieszkali w nim do 1810 roku, kiedy to śląskie klasztory zostały zsekularyzowane i skonfiskowane przez państwo pruskie. Następnie otrzymała go pruska księżna Henriette d?Oultremont de Wegimont jako podziękowanie za noc poślubną z Wilhelmem I, późniejszym królem Niderlandów.

Do wojny zajmował go właściciel ziemski, który gospodarzył na poklasztornych ziemiach. Pałacowi udało się uniknąć zniszczenia i przetrwać wojenną zawieruchę ? wojska radzickie stacjonowały tu krótko. Powojenne lata także obeszły się z nim łaskawie.

Najprawdopodobniej stało się tak, bo obiekt przeznaczono na cele oświatowe i publiczne. Swoją siedzibę miała tu m.in. gromadzka rada narodowa, urząd stanu cywilnego, bank, ośrodek zdrowia, milicja, a także szkoła i biblioteka, które działają w nim do dziś.

Postać w kapturze i kroki

? Pracuję w tutejszej bibliotece od blisko trzydziestu lat. Sama nigdy nie spotkałam żadnego ducha, ale słyszałam mrożące krew w żyłach opowieści... Najwięcej od starszych ludzi, którzy mieszkali tu zaraz po wojnie. Większość z tych scen miała rozgrywać się w piwnicy. Jedna z kobiet zobaczyła tam postać w kapturze. Zjawa nic jej nie zrobiła, tylko zagrodziła drogę. Przerażona kobieta uciekła na piętro, gdzie mieszkała. Podobno już nigdy nie zeszła do piwnicy ? mówi Czesława Gierycz, kierowniczka biblioteki w Sicinach.

Bogumiła Gawlik, która od 1975 roku paliła w piecu, aby sicińskie dzieci mogły uczyć się w cieple, niejedną noc spędziła w pałacowej piwnicy.

? Bywało, że przychodziłam o trzeciej w nocy, rozpalałam ogień i siedziałam przy nim do siódmej rano. Żadnej postaci nie widziałam, ale nieraz słyszałam kroki na piętrze. Ciarki przechodziły człowiekowi po plecach, jednak odsuwałam od siebie te myśli. Nie bałam się jakoś specjalnie, żywych trzeba się obawiać, nie umarłych ? twierdzi B. Gawlik.

? Bardzo lubię ten pałac. Mimo to za żadne skarby nie zgodziłabym się w nim nocować, nawet w ciągu dnia nie chciałabym tam zostać sama ? wyznaje Mariola Szurynowska, dyrektor Szkoły Podstawowej w Sicinach, która z ramienia gminy opiekuje się obiektem. ? Już na pierwszy rzut oka widać, że kryje jakąś tajemnicę. Zawsze, gdy muszę zejść do piwnicy, czuję niepokój.

Nie widzieli ? nie wierzą

Choć we wsi opowieści o duchu z pałacu są żywe, bo przekazywane z pokolenia na pokolenie, nie brakuje też niedowiarków. Zjawy nie widzieli, kroków, jęków ani stłumionych głosów nie słyszeli, dlatego nie wierzą w jego istnienie.
? Nie wierzę. Jestem tu średnio co dwa dni, ale jakoś żaden duch nie zechciał mi się pokazać ? stwierdza z ironicznym uśmiechem Bronisław Pospiech, przewodniczący Stowarzyszenia Siedmiu, skupiającego mieszkańców należących do sicińskiej parafii, które swoją siedzibę ma na pierwszy piętrze pałacu.

? Przez pięć lat mieszkałam w pałacu, a potem przez kilkanaście pracowałam w banku, który miał tu swoją siedzibę. Miałam okazję poznać wszystkie zakamarki, jednak na ducha czy zjawę nigdy nie natrafiłam. Starsi ludzie opowiadali różne historie, ale nigdy nie przykładałam do nich wagi. Myślę, że w ten sposób urozmaicali sobie czas, nie było telewizji, prasy czy internetu. Im ktoś miał bujniejszą wyobraźnię, tym ciekawszą scenę wymyślał ? twierdzi Teresa Bobowska, sołtys Sicin.

Pokuta księżnej

? Zastanawiałyśmy się nieraz z koleżankami, kim może być snująca się po pałacu zjawa? Uznałyśmy, że prawdopodobnie to księżna Henriette. Podejrzewamy, że zrobiła coś złego i teraz za karę błąka się po pałacu albo odwrotnie, ktoś ją tu skrzywdził i chce nam zdradzić swoją tajemnicę. Być może to jej delikatne kroki słyszała pani Bogusia? ? fantazjuje M. Szurynowska.

? Jeśli już coś musi tu straszyć, to stawiałbym na jakiegoś cystersa. Oburzonego tym, że przepędzono go z własnego klasztoru bez żadnej winy czy przyczyny. Ta postać w kapturze
idealnie pasuje do opisu ? wtóruje jej B. Pospiech.

Wyjeżdżam z Sicin lekko zawiedziona, bo zjawa, mimo licznych nawoływań, nie chciała się pokazać. Mam jednak nieodparte wrażenie, że temat na nowo odżył wśród mieszkańców. Kto wie, być może komuś uda się ustalić więcej szczegółów, odnaleźć świadków i dowiemy się wreszcie, czyj duch błąka się po pałacu w Sicinach?

Źródło: ANNA MACHOWSKA - Panorama Leszczyńska
Wartościowy post | Translate
174 miesięcy temu
Dolnośląskie to też moja okolica :). To co tu opisałaś jest ciekawe, trzeba będzie wybrać się do tej miejscowości.
Wartościowy post | Translate
174 miesięcy temu
No no no miałabym nawet całkiem blisko w to miejsce.Ale jakoś zawsze wyjątkowo sceptycznie podchodzę do tego typu zjawisk(tz. zjawy itp.),chociaż ogólnie do zjawisk para- i podobnych jestem nastawiona bardzo ufnie.
Wartościowy post | Translate
118 miesięcy temu
Zapowiada się ciekawie :D
Wartościowy post | Translate
Szukaj


Information
Wyświetleń tematu:
3343
Wszystkich postów:
4

Pierwszy post
22:45, 04.10.2009 - adziogora
Ostatni post
17:58, 09.06.2014 - patryktorn
Nawigacja
Strona główna forum
• Nawiedzone miejsca dla ciekawskich

Poprzedni temat:
Tajemnicze tunele »