zygfryd napisał(a):
majsterka napisał(a):
teraz tak mi się przypomniało...
zawsze można się posilić daniem z kuchni polowej:)
Kiedy warunki są sulvivalowe, to można sobie coś wybudować prostym sposobem:
dwa patyki w kształcie procy wbite w ziemie i kijek na nie nałożony, na to zawiesić rondelek i gotujemy!
Można też wykopać w ziemi dołek i w nim rozpalić ogień a na niego położyć rondelek czy menaszkę (którą ja np zawsze mam w podrózy).
Można też (ale do tego potrzebna jest ścianka/skarpa wybudować tak kuchnię polową: robimy jakby tunel w skarpie, dziura na pionowej ściance się łączy z poziomą. We wnęce na pionowej ścianie rozpalamy ogień, a na dziurze na szczycie kładziemy menaszkę.
:) Fajna zabawa i danie jak z domowej kuchni :D
Nie dosyć, że smaczne to ile jeszcze satysfakcji z poradzenia sobie w trudnych warunkach!
Gotowanie wody na ognisko szczególnie o poranku ma fantastyczny klimat ;) Ja ilekroć się budzę pod namiotem jest mi zimno ;P i ognisko to jest to czego potrzebuje!
Ognisko ma swój specyficzny klimat , którego nie da się ubrać w zwykłe słowa. Ogien spełnia dla mnie pewną mistyczną rolę... rolę jakiegoś duchowego medium czy coś :-) Jestem harcerską, a więc obrzędowe ogniska są mi również bliskie.
Ogień poza tym przecież ogrzewal pierwotnych ludzi - i daje nam ciepło dziś.
Na ogniu powstawały pierwsze cieple posiłki - tak również dzis je wykonujemy.
Ogień dawał bezpieczeństwo - dziś kojarząc ogień ze światłem rowniez można dojść do podobnego wniosku.
Ogień towarzyszy nam od pokoleń. Od zawsze... Czuje z nim miła więź :-)